środa, 23 kwietnia 2008

TUNEZJA część szósta - Mahdia




















Mahdija tak bardzo różni się od innych miast Tunezji, że trudno uwierzyć, że jest to stare arabskie miasteczko, a nie wioska rybacka na greckiej wyspie. Położenie na małym najbardziej wysuniętym cyplu gwarantowało dawniej bezpieczeństwo i łatwą obronę przed najeźdźcami. Główną atrakcją Mahdii jest cicha medyna, która rozciąga się wzdłuż cypla od Skifa el-Kahla do latarni na Cap d''Afrique. Malutkie uliczki i ciche placyki w cieniu drzew nie mają sobie równych, szczególnie Place du Caire – miejsce spotkań mieszkańców Mahdji, którzy przesiadują całe dnie nad filiżanką miętowej herbaty rozmawiając i obserwując otoczenie. Znów poczuliśmy się, jak na Krecie, gdzie życie toczy się wolno, spokojnie, a wszyscy są do turystów bardzo przyjacielsko nastawieni, serdeczni, uśmiechnięci i widać w nich pogodę oraz radość życia.

Miasto polecamy obejść od strony morza wzdłuż cyplu. Ta nadmorska wędrówka każdemu sprawi niesamowitą przyjemność, ponieważ tu skały opadają wprost w niezwykle czyste turkusowe morze, przy brzegu cumują małe, acz bardzo kolorowe rybackie łódki i kutry, a nad wszystkim góruje wielka obronna twierdza i cmentarz muzułmański z tysiącami białych grobowców bez imiennych tabliczek.

W Mahdię najbardziej zaskoczył nas przerażająco donośny głos nawołujący Muzułmanów do modlitwy w meczecie. Niewiarygodne było to, ilu Tunezyjczyków rzucało w pośpiechu swoje dotychczasowego zajęcia, zamykało sklepiki, restauracje, kawiarnie, po to aby przeważnie wsiąść na skuter i udać się na 10 minut modlitw. Kobiety nie są wpuszczane razem z mężczyznami do Sali modlitewnej, siedzą na dziedzińcu.

Będąc cały dzień w tym spokojnym, malowniczym miasteczku mieliśmy ochotę zmienić plany i zostać tu dłużej - szczególnie, że to właśnie w Mahdji odkryliśmy najlepszą restaurację w całej Tunezji – Lido – wszystkim szczerze polecamy. To, czym zostaliśmy ugoszczeni, to była dopiero uczta smaków – rozpoczynając od różnorodnych przystawek (oliwki, harrisa, sałatka meshouia z tuńczykiem), poprzez brika z owocami morza, znakomitą pikantną ojje merguez oraz spaghetti z ogromnymi owocami morza i słodkie krewetki Black Niger. Na deser dostaliśmy sorbetowi cytrynowe lody i miętową herbatę, Powiem szczerze – trudno nam było wstać od stołu, ale te smaki zostaną nam w pamięci na bardzo długi czas.

Brak komentarzy: