wtorek, 15 kwietnia 2008
NASZA TUNEZJA część 1 "tunezyjskie drzwi"
Na razie na początek - nasze skrócone wspomienia oraz pierwsze fotografie - koniecznie kliknijcie, aby powiększyć:
Wybierając wyjazd do Tunezji wiedzieliśmy, że nie będzie to Tunezja z plakatów reklamowych biur podróży kojarząca się tylko z morzem, słońcem, palmami i Saharą. Mieliśmy zamiar zobaczyć i odkryć coś więcej, jednak nie spodziewaliśmy się, że ten kraj jest aż tak bardzo różnorodny wizualnie i kulturowo. Jako bazę wypadową wybraliśmy trzecie, co do wielkości miasto w Tunezji – Sousse, leżące na Sahelu, czyli na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, skąd mieliśmy blisko i na północ i na południe, jak również do środkowej części kraju.
W skrócie Tunezja to kraj wielu kontrastów. Z jednej strony cywilizowany Tunis, Sousse, Sfax i południowa biedna część Tunezji, gdzie po drodze widać Nomadów koczujących w namiotach z gałęzi, strzępków materiałów, skór owiec lub berberyjskie domy wykopane w jaskiniach w górach Dżebel w kształcie okrągłej studni o głębokości 6-7 m, a podobno 80% społeczeństwa posiada własne domy. To kraj, gdzie samochód to luksus, ponieważ Tunezyjczycy płacą ok. 200% cła od jego zakupu, z drugiej strony jeżdżą nimi, jakby były dobrem powszednim, a koszty taksówek są nieporównywalnie niższe niż w Polsce. Kraj, który uchodzi za bardzo bezpieczny i przyjazny turyście, a jednak prawdziwej przyjaźni i bezinteresownej pomocy ciężko szukać wśród Tunezyjczyków, za wszystko spodziewają się wynagrodzenia w postaci określonych z góry przez nich pieniędzy, dlatego czasami warto zbłądzić kilkakrotnie niż zapytać przechodnia o drogę. Kraj, gdzie alkohol można zamówić tylko w określonych bardziej europejskich restauracjach czy kawiarniach, a z drugiej strony na każdym rogu ulicy w większym mieście nie przejdziesz bez zaczepki ze strony sprzedających różne podejrzane ziółka. Kraj, w którym mężczyźni spędzają czas w kawiarniach w oparach dymu z fajek wodnych popijając miętową herbatę, bądź też integrują się w zakładach fryzjerskich, czy popularnych hamannach, a kobiety majestatycznie, acz skrycie płyną po ulicach zasłonięte szczelnie w białe szaty, włosy zakrywają czadorem i mimo iż to na ich barki islam nałożył obowiązek wychowania i wykarmienia dzieci, to coraz częściej widzi się młode zadbane pracujące kobiety ubrane typowo po europejsku. Mimo iż aborcja w Tunezji jest legalna i bezpłatna, a środki antykoncepcyjne szeroko dostępne, to jednak nadal przeciętna tunezyjska rodzina jest wielodzietna.
Tunezja pachnie jaśminem, kwiatem pomarańczy, daktylami, oliwą, różnorodnością zapachów przypraw na straganach, ale są przedmieścia pełne śmieci, brudu, slumsów, gdzie takich zapachów ciężko się doszukiwać. Kraj, w którym aby zjeść tunezyskie regionalne potrawy należy czasami korzystać z menu dla Tunezyjczyków, ponieważ w spisie menu, np. po angielsku nie można doszukać się ani briku, ani ojji. Tunezyjska kuchnia podobno należy do jednych z najbardziej pikantnych na świecie. Jej główne składniki to głównie baranina, pikantne kiełbaski marquez, jajka, tuńczyk, owoce morza i wszechobecna ostra harrisa - pasta z papryczek chilli, czosnku, soli i kminku, dodawana do duszonych potraw oraz sosów. Nam Tunezja będzie się głównie kojarzyła ze smakiem genialnych świeżo wyciśniętych soków z pomarańczy, brika z owocami morza - smażonym na głębokim oleju trójkąt cienkiego ciasta, wypełniony masą krewetek i jajkiem na miękko podawanym z kawałkiem cytryny i pietruszką oraz ostrą harissą jedzoną jako przystawka z kawałkiem bagietki. Dla kontrastu hotelowe jedzenie jest nie tylko monotonne i nijakie, ale również pozbawione pikantności, którą charakteryzują się dania kuchni tunezyskiej. Kontrastów tego kraju można by wymieniać bez końca, jednak warto samemu przekonać się, jak może być odmienny kraj w zależności od regionu, czy też w zależności od sposobu zwiedzania.
Tunezyjskie drzwi
Zacznę naszą fotograficzną opowieść od najbardziej urokliwych architektonicznie, niezwykle barwnych tunezyjskich drzwi. Niebieskie, żółte, białe, brązowe, z bogato zdobionymi portalami, nabijane czarnymi ćwiekami, z finezyjnymi kołatkami, z wiszącymi rękami Fatimy – talizmanem mającymi na celu odpierać zły urok. Ręka Fatimy - ukochanej córki proroka, gdy ma trzy palce oznacza dom berberyjski, gdy pięć arabski. Drzwi do łaźni i mauzoleów są malowane na czerwono lub zielono. Motywy, jakie najczęściej pojawiają się na drzwiach to półksiężyce, ryby, liście palm, minarety i gwiazdy. W Tunezji drzwi to symbol, który odzwierciedla powodzenie, bogactwo i szczęście mieszkających w tym domu mieszkańców. Kołatki to następny detal, nad którym można było się zachwycać. Niektóre drzwi posiadają więcej niż jedną kołatkę, ponieważ każda z nich wydaje inny dźwięk i jest przeznaczona dla innego członka rodziny.
Najchętniej zatrzymywałabym się przy każdych, dlatego przywiozłam ze sobą około setki zdjęć wyłącznie drzwi. Marcin musiał mnie siłą odciągać, ponieważ potrafiłabym godzinami oglądać, patrzeć, dotykać i fotografować wyłącznie drzwi (tą chorobę zauważyłam już rok temu na Santorini). Marzę o takich niebieskich drzwiach w naszym nowym domu.
Wybierając wyjazd do Tunezji wiedzieliśmy, że nie będzie to Tunezja z plakatów reklamowych biur podróży kojarząca się tylko z morzem, słońcem, palmami i Saharą. Mieliśmy zamiar zobaczyć i odkryć coś więcej, jednak nie spodziewaliśmy się, że ten kraj jest aż tak bardzo różnorodny wizualnie i kulturowo. Jako bazę wypadową wybraliśmy trzecie, co do wielkości miasto w Tunezji – Sousse, leżące na Sahelu, czyli na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, skąd mieliśmy blisko i na północ i na południe, jak również do środkowej części kraju.
W skrócie Tunezja to kraj wielu kontrastów. Z jednej strony cywilizowany Tunis, Sousse, Sfax i południowa biedna część Tunezji, gdzie po drodze widać Nomadów koczujących w namiotach z gałęzi, strzępków materiałów, skór owiec lub berberyjskie domy wykopane w jaskiniach w górach Dżebel w kształcie okrągłej studni o głębokości 6-7 m, a podobno 80% społeczeństwa posiada własne domy. To kraj, gdzie samochód to luksus, ponieważ Tunezyjczycy płacą ok. 200% cła od jego zakupu, z drugiej strony jeżdżą nimi, jakby były dobrem powszednim, a koszty taksówek są nieporównywalnie niższe niż w Polsce. Kraj, który uchodzi za bardzo bezpieczny i przyjazny turyście, a jednak prawdziwej przyjaźni i bezinteresownej pomocy ciężko szukać wśród Tunezyjczyków, za wszystko spodziewają się wynagrodzenia w postaci określonych z góry przez nich pieniędzy, dlatego czasami warto zbłądzić kilkakrotnie niż zapytać przechodnia o drogę. Kraj, gdzie alkohol można zamówić tylko w określonych bardziej europejskich restauracjach czy kawiarniach, a z drugiej strony na każdym rogu ulicy w większym mieście nie przejdziesz bez zaczepki ze strony sprzedających różne podejrzane ziółka. Kraj, w którym mężczyźni spędzają czas w kawiarniach w oparach dymu z fajek wodnych popijając miętową herbatę, bądź też integrują się w zakładach fryzjerskich, czy popularnych hamannach, a kobiety majestatycznie, acz skrycie płyną po ulicach zasłonięte szczelnie w białe szaty, włosy zakrywają czadorem i mimo iż to na ich barki islam nałożył obowiązek wychowania i wykarmienia dzieci, to coraz częściej widzi się młode zadbane pracujące kobiety ubrane typowo po europejsku. Mimo iż aborcja w Tunezji jest legalna i bezpłatna, a środki antykoncepcyjne szeroko dostępne, to jednak nadal przeciętna tunezyjska rodzina jest wielodzietna.
Tunezja pachnie jaśminem, kwiatem pomarańczy, daktylami, oliwą, różnorodnością zapachów przypraw na straganach, ale są przedmieścia pełne śmieci, brudu, slumsów, gdzie takich zapachów ciężko się doszukiwać. Kraj, w którym aby zjeść tunezyskie regionalne potrawy należy czasami korzystać z menu dla Tunezyjczyków, ponieważ w spisie menu, np. po angielsku nie można doszukać się ani briku, ani ojji. Tunezyjska kuchnia podobno należy do jednych z najbardziej pikantnych na świecie. Jej główne składniki to głównie baranina, pikantne kiełbaski marquez, jajka, tuńczyk, owoce morza i wszechobecna ostra harrisa - pasta z papryczek chilli, czosnku, soli i kminku, dodawana do duszonych potraw oraz sosów. Nam Tunezja będzie się głównie kojarzyła ze smakiem genialnych świeżo wyciśniętych soków z pomarańczy, brika z owocami morza - smażonym na głębokim oleju trójkąt cienkiego ciasta, wypełniony masą krewetek i jajkiem na miękko podawanym z kawałkiem cytryny i pietruszką oraz ostrą harissą jedzoną jako przystawka z kawałkiem bagietki. Dla kontrastu hotelowe jedzenie jest nie tylko monotonne i nijakie, ale również pozbawione pikantności, którą charakteryzują się dania kuchni tunezyskiej. Kontrastów tego kraju można by wymieniać bez końca, jednak warto samemu przekonać się, jak może być odmienny kraj w zależności od regionu, czy też w zależności od sposobu zwiedzania.
Tunezyjskie drzwi
Zacznę naszą fotograficzną opowieść od najbardziej urokliwych architektonicznie, niezwykle barwnych tunezyjskich drzwi. Niebieskie, żółte, białe, brązowe, z bogato zdobionymi portalami, nabijane czarnymi ćwiekami, z finezyjnymi kołatkami, z wiszącymi rękami Fatimy – talizmanem mającymi na celu odpierać zły urok. Ręka Fatimy - ukochanej córki proroka, gdy ma trzy palce oznacza dom berberyjski, gdy pięć arabski. Drzwi do łaźni i mauzoleów są malowane na czerwono lub zielono. Motywy, jakie najczęściej pojawiają się na drzwiach to półksiężyce, ryby, liście palm, minarety i gwiazdy. W Tunezji drzwi to symbol, który odzwierciedla powodzenie, bogactwo i szczęście mieszkających w tym domu mieszkańców. Kołatki to następny detal, nad którym można było się zachwycać. Niektóre drzwi posiadają więcej niż jedną kołatkę, ponieważ każda z nich wydaje inny dźwięk i jest przeznaczona dla innego członka rodziny.
Najchętniej zatrzymywałabym się przy każdych, dlatego przywiozłam ze sobą około setki zdjęć wyłącznie drzwi. Marcin musiał mnie siłą odciągać, ponieważ potrafiłabym godzinami oglądać, patrzeć, dotykać i fotografować wyłącznie drzwi (tą chorobę zauważyłam już rok temu na Santorini). Marzę o takich niebieskich drzwiach w naszym nowym domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz