czwartek, 8 maja 2008
Nie istnieją koty zwyczajne - nasza nadzwyczajna ROXI
Już nawet Leonardo da Vinci twierdził, że nawet "najmarniejszy kot jest arcydziełem" - na pewno cos w tych słowach jest, kiedy patrzymy na naszą kotkę wylegującą się na parapecie w promieniach majowego słońca lub biegającą z pokoju do pokoju i zaczepiającą nas łapką, kiedy ma ochotę na zabawę.
Oto jak z malutkiego kotka, jakim jeszcze niedawno była, schorowanego kociątka, którego "zły" weterynarz nie chciał nawet zaszczepić mówiąc nam, że trupa nie będzie szczepił - wyrósł piękny, zdrowy i wesoły duży kot.
A więc:
Taka mała była:
Nasz słodki nosek:
To ten sam dywan, na którym stoi mała Roxi na 1 zdjęciu - teraz zasłania całego kwiatka...
Pozdrowienia dla wszystkich wielbicieli kotów!
Oto jak z malutkiego kotka, jakim jeszcze niedawno była, schorowanego kociątka, którego "zły" weterynarz nie chciał nawet zaszczepić mówiąc nam, że trupa nie będzie szczepił - wyrósł piękny, zdrowy i wesoły duży kot.
A więc:
Taka mała była:
Nasz słodki nosek:
To ten sam dywan, na którym stoi mała Roxi na 1 zdjęciu - teraz zasłania całego kwiatka...
Pozdrowienia dla wszystkich wielbicieli kotów!
Etykiety:
black and white life,
Fotograf Gdańsk
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
a ja miałam kiedyś szczurzycę Roxi ;)
Prześlij komentarz