sobota, 31 maja 2008

"Zdjęcia prawie ślubne" - artykuł w oławskiej gazecie

Nasz znajomy Fotograf Kryspin Matusewicz z Oławy poprosił nas ostatnio o możliwosć wykorzystania kilku naszych odpowiedzi z wywiadu przeprowadzonego przez Stasia Wesołowskiego do Jego artykułu w oławskiej gazecie. Oto efekty:

LINK DO CAŁEGO ARTYKUŁU

Czcionki w zaproszeniach, grubość linii grawerowanych na obrączkach, sukienki dla druhenek, oprawa muzyczna mszy, wyszukany samochód lub dorożka - to wszystko nabiera coraz większego znaczenia. W dniu ślubu szybują w niebo kolorowe balony, gołębie, a nawet motyle. Strzelają fajerwerki. Pod nogami ścielą się płatki kwiatów i czerwone dywany. Nad głowami szpalery z szabel. Wszystko po to, aby ślub był wyjątkowy i na długo zapamiętany.
Wesele to obecnie iście królewska uczta, połączona z tańcami i programem artystycznym. Nowożeńcy wynajmują na tę okazję tancerzy, magików, treserów z dzikimi zwierzętami. Do wszystkiego przygrywa zespół, orkiestra lub wynajęty DJ. Na stół, obok tradycyjnego rosołu, podawane są także płonący tort, pieczony prosiak, bażanty, czekoladowe fontanny. Alkohole serwują coraz częściej wynajęci barmani, potrafiący przygotować najbardziej wymyślne drinki, żonglując przy tym butelkami.
Przygotowanie ślubu i wesela zajmuje wiele czasu
i wymaga dużego zaangażowania - najbardziej przezorne pary zajmują się tym już na kilkanaście miesięcy wcześniej, dbając o wszystkie szczegóły. Inni zdają się na pomoc wyspecjalizowanych firm. Wszystko po to, aby ten wyjątkowy dzień pozostał na długo w pamięci.

Cyfrowo
Żeby utrwalić wspomnienia jak najlepiej, nowożeńcy wynajmują fotografa i kamerzystę, odpowiedzialnych za film i album ze zdjęciami. Kiedyś kamerzysta potrafił oddać parze młodej kasetę zaraz po oczepinach. Dziś klient jest dużo bardziej wymagający - na właściwie obrobiony film i album ślubny musi czekać nawet kilka tygodni. W zamian za to otrzyma produkt najwyższej jakości. Laureaci branżowego - trwającego cały rok - konkursu na fotografię ślubną, THE BEST OF 2007THE BEST OF 2007 Anna i Marcin Łabędzcy z trójmiejskiej firmy fotograficznej B&W mówią:
- Każda fotografia może zyskać dzięki umiejętnej obróbce. Choć staramy się robić zdjęcia, które są dobre same w sobie, jednak staranny retusz, poprawa kolorystki, odpowiedni kontrast, czy usunięcie niedoskonałości cery sprawiają, że fotografia może być jeszcze piękniejsza. Każdy ma prawo wyglądać doskonale w tym szczególnym dniu, dlatego nie tylko polecamy profesjonalną wizażystkę, ale także zapewniamy podstawowy retusz fotografii.
Taki schemat pracy staje się powoli standardem wśród ślubnych fotografów w Polsce. Standardem jest też wychodzenie ze studia w plener. A jeśli plener, to zdecydowanie w inny dzień niż ślub. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - niebanalne zdjęcia wymagają dużo więcej czasu i niebanalnego kadrowania, a to z reguły wiąże się z ryzykiem pobrudzenia eleganckich ubrań nowożeńców. Tym bardziej, że plenery to coraz częściej nie są już tylko parki i ogrody.

Fotografia rzepakowa z pierwszego tłoczenia
Młodzi chcą zdjęcia w zdewastowanych fabrykach, na wydmach, przy zardzewiałych wrakach samochodów, a w takiej scenerii nietrudno pobrudzić białą suknię. Czasem takie destrukcyjne dla sukni działanie jest celowe i podporządkowane wywodzącemu się z USA stylowi fotografii ślubnej, zwanemu “dress crashing”. Panny młode, decydujące się na takie zdjęcia, zanurzają się w sukni ślubnej w wodzie, ochlapują farbą; ich mężowie rozrywają na sobie koszule. Łabędzcy wspominają jedną z takich sesji fotograficznych:
- Najbardziej nieoczekiwanym i szalonym plenerem była sesja błotna. Zaczęliśmy fotografować naszą parę w starych zrujnowanych halach Stoczni Gdańskiej. Mieliśmy jedynie na koniec wpaść na kilka mokrych fotografii w morzu. Bawiliśmy się w każdym miejscu doskonale. Zarówno nam, jak i naszej parze dopisywał doskonały humor. Wracając znad morza - mokrzy, rozbawieni i już zadowoleni z efektów - natknęliśmy się na wielką kałużę ze smolisto-czarnym błotem. Wystarczyło spojrzenie. Ani naszej pary, ani tym bardziej nas nie trzeba było namawiać na tę sesję. Wyszła po prostu spontanicznie i okazało się, że zakochani poszli na całość, choć nie mieli nawet ubrań na przebranie. Nie sposób opisać emocji pełnych radości tej pary, skaczących w kałuży, robiących piękne orzełki, czy też chlapiących się nawzajem błotem. Było to niesamowite! Gwarantujemy, że nikt podczas tej sesji nie ucierpiał - nawet suknia została doprana. Już mamy pomysł na dalszą część sesji z naszą ulubioną “błotną” parą.
...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

piekne glowne zdjecie z waszej strony internetowej (chodzi mi o to gdzie para caluje sie w wodzie).... brak mi slow... pozdrawiam Magdalena