wtorek, 27 listopada 2007

„TRASH THE DRESS” PO POLSKU

Oto Marta i Tomek. Plener zaczęliśmy niezwykle radośnie, spokojnie i elegancko. Sceneria bajkowa - niczym z Alicji w Krainie Czarów.
W miarę trwania pleneru coraz bardziej się nakręcaliśmy na coraz to "brzydsze", "brudniejsze", "ciemniejsze" i bardziej zwariowane miejsca. W takich miejscach, jak zrujnowane hale fabryczne, ubrania nie są narażone na poważne zabrudzenia, czy zniszczenia, jedyne co pobrudziliśmy to buty i ...dłonie.
Na samym końcu pleneru mokra Para Młoda po skokach w morzu podchwyciła nasz pomysł kąpieli błotnej i mimo iż nie mieli ubrań na przebranie, z chęcią wskoczyli do czarnej kałuży. Jak widzicie - dobrze się bawili, a my wraz z nimi.


Dla zainteresowanych ciekawy artykuł o "nieszczeniu" sukien ślubnych:
Pozdrowienia dla Marty i Tomka!

1 komentarz:

Marysia pisze...

Doskonałe zdjęcia! Jak już sobie znajdę męża też sobie taką brudną sesję zażyczę :D