sobota, 31 maja 2008

"Zdjęcia prawie ślubne" - artykuł w oławskiej gazecie

Nasz znajomy Fotograf Kryspin Matusewicz z Oławy poprosił nas ostatnio o możliwosć wykorzystania kilku naszych odpowiedzi z wywiadu przeprowadzonego przez Stasia Wesołowskiego do Jego artykułu w oławskiej gazecie. Oto efekty:

LINK DO CAŁEGO ARTYKUŁU

Czcionki w zaproszeniach, grubość linii grawerowanych na obrączkach, sukienki dla druhenek, oprawa muzyczna mszy, wyszukany samochód lub dorożka - to wszystko nabiera coraz większego znaczenia. W dniu ślubu szybują w niebo kolorowe balony, gołębie, a nawet motyle. Strzelają fajerwerki. Pod nogami ścielą się płatki kwiatów i czerwone dywany. Nad głowami szpalery z szabel. Wszystko po to, aby ślub był wyjątkowy i na długo zapamiętany.
Wesele to obecnie iście królewska uczta, połączona z tańcami i programem artystycznym. Nowożeńcy wynajmują na tę okazję tancerzy, magików, treserów z dzikimi zwierzętami. Do wszystkiego przygrywa zespół, orkiestra lub wynajęty DJ. Na stół, obok tradycyjnego rosołu, podawane są także płonący tort, pieczony prosiak, bażanty, czekoladowe fontanny. Alkohole serwują coraz częściej wynajęci barmani, potrafiący przygotować najbardziej wymyślne drinki, żonglując przy tym butelkami.
Przygotowanie ślubu i wesela zajmuje wiele czasu
i wymaga dużego zaangażowania - najbardziej przezorne pary zajmują się tym już na kilkanaście miesięcy wcześniej, dbając o wszystkie szczegóły. Inni zdają się na pomoc wyspecjalizowanych firm. Wszystko po to, aby ten wyjątkowy dzień pozostał na długo w pamięci.

Cyfrowo
Żeby utrwalić wspomnienia jak najlepiej, nowożeńcy wynajmują fotografa i kamerzystę, odpowiedzialnych za film i album ze zdjęciami. Kiedyś kamerzysta potrafił oddać parze młodej kasetę zaraz po oczepinach. Dziś klient jest dużo bardziej wymagający - na właściwie obrobiony film i album ślubny musi czekać nawet kilka tygodni. W zamian za to otrzyma produkt najwyższej jakości. Laureaci branżowego - trwającego cały rok - konkursu na fotografię ślubną, THE BEST OF 2007THE BEST OF 2007 Anna i Marcin Łabędzcy z trójmiejskiej firmy fotograficznej B&W mówią:
- Każda fotografia może zyskać dzięki umiejętnej obróbce. Choć staramy się robić zdjęcia, które są dobre same w sobie, jednak staranny retusz, poprawa kolorystki, odpowiedni kontrast, czy usunięcie niedoskonałości cery sprawiają, że fotografia może być jeszcze piękniejsza. Każdy ma prawo wyglądać doskonale w tym szczególnym dniu, dlatego nie tylko polecamy profesjonalną wizażystkę, ale także zapewniamy podstawowy retusz fotografii.
Taki schemat pracy staje się powoli standardem wśród ślubnych fotografów w Polsce. Standardem jest też wychodzenie ze studia w plener. A jeśli plener, to zdecydowanie w inny dzień niż ślub. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta - niebanalne zdjęcia wymagają dużo więcej czasu i niebanalnego kadrowania, a to z reguły wiąże się z ryzykiem pobrudzenia eleganckich ubrań nowożeńców. Tym bardziej, że plenery to coraz częściej nie są już tylko parki i ogrody.

Fotografia rzepakowa z pierwszego tłoczenia
Młodzi chcą zdjęcia w zdewastowanych fabrykach, na wydmach, przy zardzewiałych wrakach samochodów, a w takiej scenerii nietrudno pobrudzić białą suknię. Czasem takie destrukcyjne dla sukni działanie jest celowe i podporządkowane wywodzącemu się z USA stylowi fotografii ślubnej, zwanemu “dress crashing”. Panny młode, decydujące się na takie zdjęcia, zanurzają się w sukni ślubnej w wodzie, ochlapują farbą; ich mężowie rozrywają na sobie koszule. Łabędzcy wspominają jedną z takich sesji fotograficznych:
- Najbardziej nieoczekiwanym i szalonym plenerem była sesja błotna. Zaczęliśmy fotografować naszą parę w starych zrujnowanych halach Stoczni Gdańskiej. Mieliśmy jedynie na koniec wpaść na kilka mokrych fotografii w morzu. Bawiliśmy się w każdym miejscu doskonale. Zarówno nam, jak i naszej parze dopisywał doskonały humor. Wracając znad morza - mokrzy, rozbawieni i już zadowoleni z efektów - natknęliśmy się na wielką kałużę ze smolisto-czarnym błotem. Wystarczyło spojrzenie. Ani naszej pary, ani tym bardziej nas nie trzeba było namawiać na tę sesję. Wyszła po prostu spontanicznie i okazało się, że zakochani poszli na całość, choć nie mieli nawet ubrań na przebranie. Nie sposób opisać emocji pełnych radości tej pary, skaczących w kałuży, robiących piękne orzełki, czy też chlapiących się nawzajem błotem. Było to niesamowite! Gwarantujemy, że nikt podczas tej sesji nie ucierpiał - nawet suknia została doprana. Już mamy pomysł na dalszą część sesji z naszą ulubioną “błotną” parą.
...

poniedziałek, 19 maja 2008

Wywiad z nami przeprowadzony przez Stasia Wesołowskiego

Cześć, witam laureata konkursu FFS Anne i Marcina Łabędzkich, fotografów, którzy zdobyli najwięcej wygranych w konkursach miesięcznych.

Jak Się z tym czujecie?


Bardzo nam miło, że aż 22 naszych fotografii zostało zakwalifikowanych do konkursu THE BEST OF 2007. Dzięki temu, że forum tworzy wielu, a nie garstka fotografów ślubnych można było sprawdzić, które zdjęcia podobają się większości. Wygrana dała nam dodatkową mobilizację, aby i w tym roku znaleźć tę odrobinę czasu w miesiącu na wybór i wysłanie zdjęć do konkursu, jak również zagłosować na najlepsze naszym zdaniem fotografie wykonane przez naszych Kolegów i Koleżanki.
Pomysł konkursu był w naszej opinii pomysłem trafionym w dziesiątkę – nie tylko możemy zaprezentować nasze prace, ale dodatkowo poddać je surowej ocenie osób, które tak jak i my zajmują się fotografią ślubną.
Reasumując – podziękowania dla Organizatorów oraz osób, które poświęciły swój czas na oddanie głosów.


Nie wszyscy użytkownicy forum znają Was osobiście, może kilka słów o sobie?

Ciężko jest pisać o sobie samym… Zacznijmy przede wszystkim od tego, że jest nas dwoje – Ania i Marcin - tworzymy bardzo zgraną parę nie tylko w życiu osobistym, ale także w pracy. Mimo iż jesteśmy zupełnie różni pod względem charakteru – doskonale potrafimy się uzupełniać. Mamy inne spojrzenie na życie, co przekłada się też na fotografię.

Marcin jest osobą z temperamentem, skory do szaleństw, do wygłupów, uwielbia plenery w najbardziej mrocznych, ciemnych, brudnych miejscach, świetnie panuje nam szerokimi kątami oraz rybim okiem. To On potrafi rozbawić najbardziej zestresowaną Parę Młodą, lub też pierwszy pokazać, jak można wskoczyć do morza, lub wejść na dach rozpadających się spichlerzy. Dla dobrych zdjęć jest skory do każdych poświęceń, dlatego często z plenerów wraca mokry, w brudnych lub podartych spodniach, ale z uśmiechem na ustach, ponieważ udało mu się uzyskać wymarzony efekt.

Ania ma spokojną naturę romantycznej, trochę melancholijnej kobiety. Spogląda na świat przez różowe okulary, choć częściej niż Marcin fotografuje w czerni i bieli, potrafi łapać piękne chwile i wzruszające momenty. Jest typową portrecistką, dlatego najważniejsze na Jej fotografiach jest piękno i światło. Nawet w rozpadających halach Stoczni Gdańskiej potrafi zrobić zdjęcia z romantyczną duszą, pokazujące interakcję między Parą. To Ona jest rozważna i nadzoruje terminy, godziny, spotkania.
Zawsze pracujemy razem, ponieważ doskonale się uzupełniamy i rozumiemy.

Wasze zdjęcia zdobyły 1 miejsca w konkursach miesięcznych, w 2007, jaki to był dla Was sezon?

Rok 2007 był niezwykle owocnym sezonem. Przede wszystkim trafiliśmy na wspaniałe Pary Młode, które były otwarte na wszelkie nasze sugestie i najbardziej szalone pomysły. Zrealizowaliśmy też nasze marzenia – albowiem o sesji ślubnej w Paryżu śniliśmy od dawna. Rok 2007 dał nam taką szansę, gdzie mogliśmy w najbardziej romantycznym mieście świata uwiecznić miłość naszej Pary – Sylwii i Adama.

Jak widzicie ten sezon w perspektywie naszej branży jej rozwoju?

Rok 2008 będzie bardzo pracowity dla osób z naszej branży, ale dodatkowo dający duże szanse na rozwój. Dzięki temu, że coraz bardziej zauważalny jest wpływ amerykańskich trendów podczas organizowania uroczystości – fotografowie w Polsce mogą cieszyć się większym polem do popisu.

Użytkownicy portalu FFS, zwłaszcza początkujący, zadają sobie pytanie, jaki jest przepis na dobre zdjęcie ślubne w naszych Polskich realiach, wiadomo blokowiska, budżety wesel nie takie jak na zachodzie? Wasz przepis, mikstura sic!

Przepis na dobre zdjęcie ślubne wg Ani i Marcina Łabędzkich:

Gotujemy wywar na bazie:
Mocy miłości
Garści humoru
Szczypty romantyzmu
Dużej dawki szaleństwa
Kilku uśmiechów wymieszanych z nostalgią
Nadzienia z pozytywnej energii
Garnku inteligencji
Przyda się łyżka grozy
Odrobina magii
Sporo cierpliwości
Wszystko gotujemy aż do wrzenia w słoikach marki Canon.

P.S. Kuchnia to nasza druga pasja po fotografii…

Zajrzyjmy do torby ze sprzętem, jakiego zestawu teraz używacie, jakich akcesoriów?

Jest to przede wszystkim niezawodny Canon 5D z obiektywami typu L plus rybie oko i Zaiss do makro.

OK Przejdźmy w takim razie to zdjęć, można wyróżnić trzy elementy wpływające, od strony technicznej na zdjęcie, sprzęt, obróbka, sposób prezentacji gotowego produktu.
Pokażcie mi, proszę, swoje zdjęcie które nie powstałoby gdyby nie wysokiej klasy sprzęt foto(kilka słów jak powstało)


Jeszcze rok, czy dwa lata temu obiektyw rybie oko był bardzo mało popularny na reportażach ślubnych, podobnie jak lustrzanki cyfrowe z pełnoklatkową matrycą.


Dzięki tym właściwościom aparatu i obiektywu powstają fotografie różniące się odbiorem przestrzennym i pokazującą inną perspektywę niedostępną dla ludzkiego oka. Dodatkowym plusem jest możliwość zrobienia fotografii rodzinnej w praktycznie każdych pomieszczeniach, nawet w najmniejszych restauracjach.


Chciałbym zobaczyć zdjęcie które zyskało dzięki właściwej obróbce.

Każda fotografia może zyskać dzięki umiejętnej obróbce. Choć staramy się robić zdjęcia, które są dobre same w sobie, jednak staranny retusz, poprawa kolorystki, odpowiedni kontrast, czy usunięcie niedoskonałości cery sprawiają, że fotografia może być jeszcze piękniejsza. Każdy ma prawo wyglądać doskonale w tym szczególnym dniu, dlatego nie tylko polecamy profesjonalną Wizażystkę, ale także zapewniamy podstawowy retusz fotografii.

Na przedstawionej przez nas fotografii usunęliśmy drobne zmarszczki, wygładziliśmy skórę, wydobyliśmy niebieski kolor oczu, wybieliliśmy zęby, a dzięki małej głębi ostrości zdjęcie nabrało mglistego charakteru. Właśnie dzięki takiej obróbce fotografia jest bardziej glamour.


Przejdźmy do gotowego produktu, co preferujecie i dlaczego odpowiednia prezentacja produktu końcowego jest taka ważna?

Produktem końcowym, jaki dostają nasze Pary jest zawsze starannie i indywidualnie zaprojektowany album opowiadający historię dnia ślubu oraz przedstawiający fotografie plenerowe. Jesteśmy zdania, że każda fotografia powinna być wywoływana na dobrym papierze fotograficznym – dzięki temu może przetrwać o wiele dłużej niż przechowywana na nośnikach cyfrowych. Poza tym jest to zupełnie inny komfort odbierania obrazu. Dodatkowo każda Para otrzymuje prezentację z najlepszych fotografii oraz płytę DVD z wybranymi przez nas, poddanymi obróbce fotografiami w dużej rozdzielczości.

Która część dnia pracy sprawia Wam największą frajdę (plener, sala, kościół, przygotowania)??? Dlaczego?

Zdecydowanie największą frajdą jest dla nas plener. Daje on Fotografom możliwość wykazania się swoją własną inwencją, pomysłowością, opanowaniem światła. To w większości od nas zależy, jak wyjdą fotografie plenerowe, ponieważ to my, oczywiście w porozumieniu z Parą, ustalamy miejsce, godzinę, czas trwania, rekwizyty, charakter sesji. Podczas plenerów mamy szansę poszaleć, zabawić się, wyciągnąć z Pary skrywane możliwości, reakcje, czy emocje (jest to m.in. dzięki temu, że dobrze wcześniej poznajemy nasze Pary podczas spotkań). Przy plenerze sami stwarzamy najbardziej optymalne i korzystne dla nas warunki, czy to oświetleniowe, czy pogodowe, czy też czasowe.
Natomiast podczas reportażu wykorzystujemy jedynie warunki zastane. Staramy się w żaden sposób nie ingerować i nie przeszkadzać. Jest to możliwe dzięki temu, że pracujmy we dwoje i dzielimy się pracą, w taki sposób, aby żaden ważny moment, ani chwila nie została przeoczona lub niezauważona, co niestety przy pracy osobno zdarza się często. Z reportażu najbardziej cenimy pracę podczas ceremonii ślubnej i zaszczyt, że mamy szansę tak często uczestniczyć w najważniejszych chwilach z życia dwojga kochających się ludzi.

Porozmawiajmy chwile o plenerach.
Jestescie rozpoznawalni po szalonych plenerach. Wasz najbardziej szalony i nieoczekiwany plener??


Najbardziej nieoczekiwanym i szalonym plenerem była sesja błotna. Zaczęliśmy fotografować naszą Parę w starych, zrujnowanych halach Stoczni Gdańskiej. Mieliśmy jedynie na koniec wpaść na kilka mokrych fotografii w morzu…Bawiliśmy się w każdym miejscu doskonale, zarówno nam, jak i naszej Parze dopisywał doskonały humor. Wracając znad morza – mokrzy, rozbawieni i już zadowoleni z efektów natknęliśmy się na wielką kałużę ze smolisto-czarnym błotem. Wystarczyło spojrzenie…Ani naszej Pary, ani tym bardziej nas nie trzeba było namawiać na tą sesję. Wyszła po prostu spontanicznie i okazało się, że zakochani poszli na całość, choć nie mieli nawet ubrań na przebranie. Nie sposób opisać emocji pełnych radości tej Pary skaczących w kałuży, czy robiących piękne orzełki, czy też chlapiących się nawzajem błotem. Było to niesamowite! Gwarantujemy, że nikt podczas tej sesji nie ucierpiał – nawet suknia została doprana. Już mamy pomysł na dalszą część sesji z naszą ulubioną „błotną” Parą.

Macie wymarzone miejsce, w którym chcielibyście zrobić sesje?

Mamy kilka takich miejsc, w których bardzo chcielibyśmy zrobić sesje. Dlatego zawsze rozmawiamy z Parami o możliwościach i marzeniach – i Ich i naszych. Jesteśmy zdania, że jeśli się tylko czegoś mocno pragnie, to często uda się to osiągnąć.
Jednych z takich wymarzonych miejsc plenerowych jest stare opuszczone więzienie - The Eastern State Prison Philadelphia w Filadelfii w USA. Przebywali w nim najbardziej groźni amerykańscy mordercy i przestępcy, m.in. Al Capone. Więcej na stronie:

http://www.easternstate.org/

Kogo uważacie za autorytet (może za duże słowo), ale kogo podziwiacie na naszej polskiej scenie fotografów ślubnych?

Jest wielu polskich fotografów ślubnych, których cenimy i ciężko byłoby nam Ich wszystkich wymienić, poza tym chcielibyśmy uniknąć sytuacji, w której moglibyśmy o kimś zapomnieć i ta osoba mogłaby poczuć się urażona, dlatego nie będziemy wymieniać nazwisk. Łatwiej jest podać nazwiska fotografów z zagranicy. SA to m.in.:

Jessica Claire
Susan Stripling
Jeff Ascough
Joe Buissink
Nate & Jaclyn Kaiser

Jak widzicie role asystenta w przyszłości?? Może już teraz korzystacie z jego usług.

Gdybyśmy pracowali pojedynczo, to nawet chwili nie zastanawialibyśmy się nad decyzją, ponieważ bez dwóch zdań każdemu pojedynczemu fotografowi przydałby się Asystent. Głównie chodzi o ulotność chwili podczas reportażu, gdzie dla jednego fotografa jest niewykonalne, aby był wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ciekawego, ciągłą zmianę obiektywów, czy też możliwość pomocy przy noszeniu ciężkiego sprzętu.
My przez lata wspólnej pracy doszliśmy do takiej perfekcji w porozumiewaniu się spojrzeniami podczas reportażu, że nie wyobrażamy sobie, aby doszedł ktoś trzeci, który niestety, ale mógłby tylko zrobić niepotrzebny tłok, ponieważ trzeba wziąć to też pod uwagę, że nie rzadko nie jesteśmy obok Pary tylko my, ale np. Kamerzysta, czy kilku amatorów fotografii z rodziny.

Co chcielibyście zmienić w swoich zdjęciach, jaki jest kierunek, który obraliście?

W fotografii plenerowej nadal stawiamy na totalne szaleństwo, na dobrą zabawę, nietypowe i oryginalne miejsca i lokalizacje, nasycone kolory i mięsistą czerń z bielą. Mamy nadzieję, że ciągle będziemy zaskakiwać. Mamy tysiące nowych pomysłów na sesje i miejsca, w których jeszcze nikt nie robił sesji ślubnych.
W reportażu najważniejsze dla nas są chwile, emocje, momenty. Chcemy fotografiami nie tylko opowiadać historie, ale także przywoływać wzruszenie, łzy, radość. Coraz częściej skłaniamy się przy reportażu głównie w czerni i bieli, choć także oddajemy sporo fotografii w kolorze. Jeszcze więcej będziemy pracować przy świetle zastanym, jednak jeśli chodzi o Trójmiasto jest mało restauracji, które dają możliwości ciekawego wykorzystania światła zastanego.

Wasze zdanie na temat zdjęć studyjnych?

Fotografia studyjna ślubna jest w Polsce pełna sprzeczności, ponieważ większość zakładów fotograficznych ma w ją swoich usługach, jednak tylko bardzo niewielu Fotografów może poszczycić się fotografią studyjną ze smakiem i gustem i właśnie do tych nielicznych osób będzie należał z pewnością niedługo rynek studyjnej fotografii ślubnej. W dzisiejszych czasach klient „widzi” różnicę i chce mieć fotografie z klasą, których nie będzie za 5 lat chował na dnie szuflady, tylko powiesi w ramie nad łóżkiem. Dlatego warto robić zdjęcia, które będą „nieśmiertelne” i tak samo będą cieszyły oczy za rok, czy za lat 50.

Co robicie żeby utrzymać wysoka formę przez cały sezon?

Jeśli chodzi o formę fotograficzną, to staramy się poza sezonem ślubnym, czyli od stycznia do marca fotografować tylko i wyłącznie dla nas samych, czyli po prostu: „sztuka dla sztuki”. Są to zarówno sesje niekomercyjne z Modelkami, jak również wyjazdy na urlopy i fotografia podróżnicza, która jest dobrą odskocznią od ciągłego fotografowania osób.
A jeśli chodzi o formę fizyczną, to głównie zdrowe odżywianie, gimnastyka, basen, spacery.

Stały poziom zdjęć, wynik ciężkiej pracy czy talent?

Talent to około 40 procent powodzenia. Reszta to praca, wytrwałość i ciągły rozwój. Jest nam bliskie powiedzenie: „Talent pracuje, geniusz tworzy”…Talent to wg nas iloczyn pewnych cech, wśród których na pewno jest pracowitość, sukces, dążenie do wyznaczonego celu.

Jak długo macie zamiar pracować w tej branży?

Przy odpowiedzi na to pytanie posłużymy się słowami T. A. Edisona: „ Nie przepracowałem ani jednego dnia w swoim życiu. Wszystko, co robiłem, to była przyjemność.” Dokładnie tak jest z nami i dopóki ten stan będzie się utrzymywał, dopóki będziemy szczęśliwi robiąc to, co kochamy, do tego czasu będziemy pracować w tej branży. Jednak dążymy do tego, aby rokrocznie zmniejszać liczbę Klientów, ponieważ bardziej zależy nam na jakości, a nie na ilości przyjmowanych zleceń. Chcielibyśmy być fotografami dla „wybranych” i tym Klientom się jak najbardziej poświęcać.

Czy uważacie, że jest miejsce dla nowych fotografów ślubnych, w Polsce?

W każdej branży jest miejsce na nowych ludzi z talentem i zapałem popartym wiedzą. Jednak osoby, które dopiero wchodzą na rynek muszą mieć świadomość, jak bardzo jest odpowiedzialna nasza praca. Tworzymy dla pokoleń opowieść o najważniejszych chwilach dwojga kochających się osób, są to chwile, ulotne momenty, których nie można powtórzyć, np. moment przysięgi małżeńskiej.

Jak sądzicie, w jakim kierunku pójdzie estetyka Polskiej Fotografii Ślubnej??

Myślę, że przede wszystkim ludzie docenią „prawdę”, czyli coraz częściej będzie Im zależało na udokumentowaniu prawdziwych emocji, momentów, uczuć. Ze studiów fotograficznych znikną rozkładane tła zameczków, dworków, pałacyków oraz sztuczne gadżety w stylu wypchanych wiewiórek, plastikowych kieliszków szampana z żelowym płynem, itp. Nawet w plenerze liczyć będą się głównie emocje, chwile i pokazanie pary taką, jaką jest naprawdę. Na pewno coraz więcej osób doceni też jakość, a nie ilość fotografii.

Wasz Styl? , jaki on jest?

W fotografii ślubnej reportażowej staramy się fotografiami opowiedzieć ten niezwykły dzień, uchwycić wszystkie momenty, chwile wzruszenia, pokazać emocje nie tylko Pary Młodej, ale także łzy Rodziców, czy szaleństwo zaproszonych Gości. W reportażu nie pozujemy, nie ustawiamy, ale liczy się dla nas światło i kreatywność w przestrzennym widzeniu, umiejętne operowanie zarówno szerokimi kątami, jak i perfekcjonizm techniczny. Bardzo nam zależy, aby wszystko było pokazane od tej piękniejszej strony i każda Panna Młoda miała przepiękne fotografie portretowe zrobione podczas przygotowań czy ceremonii. Zwracamy też szczególną uwagę na detale, takie jak obrączki, biżuterię, buty, itp., które wplecione w prezentację ze zdjęć tworzą klimat i dodają uroku.
W przypadku fotografii plenerowych idziemy na całość, często łamiemy konwencje, myślimy nieszablonowo, jesteśmy skorzy do wszelkich szaleństw i najbardziej zwariowanych pomysłów, staramy się wybiegać w przyszłość, bliższa nam jest konwencja fotografii mody, czy moda na „trash the dress” niż fotografowanie przy drzewkach lub krzaczkach.

Dziekuje za odpowiedzi, życze wspaniałych par młodych, dobrego swiatła i przyjemnego gotowania w Canonowskich słoiczkach.

pytania zadawał Stanisław Wesołowski

Wywiad ukazał się na Forum Fotografów Slubnych - Wywiad z B&W

niedziela, 18 maja 2008

19 STYCZEŃ 2008 ślub Doroty i Łukasza


Oto krótka prezentacja ze ślubu Doroty i Lukasza, który odbył się spory kawałek czasu temu, ponieważ był to 19 stycznia 2008 :), jednak z plenerem czekalismy na lepszą pogodę, aż do maja :), ale warto było :). Oto mail od naszej zakochanej Pary, który ostatnio otrzymalismy:
"...Co do zdjęć to dziś wywołaliśmy 40 z pleneru i są śliczne. W ogóle wszystkie są cudowne. Niewiele osób je jeszcze widziało, ale rodzice są tak zachwyceni, że zabierają je nawet do pracy :).Ja dziś oglądając prezentację naprawdę się wzruszyłam, czego jeszcze nie było podczas oglądania filmu ;). Bardzo się cieszymy ze zdjęć ze stoczni, bo są niezwykłe, trochę surrealistyczne ;). Na wszystkich wywołują największe wrażenie :). Jeszcze raz serdecznie dziękujemy...I do kolejnego spotkania, pewnie na sesji "brzuszkowej" ;))Pozdrawiamy, Dorota & Łukasz. P.S. Moja ciocia stwierdziła, że fotki są takie super, że nadają się na Konkurs Press Foto ;) Podobno zgłoszenia do 26 maja hihi."

Bardzo się cieszymy, że nasze/Wasze fotografie podobają się zarówno Wam, jak i Rodzinie :). Do zobaczenia!

A oto kilka naszych ulubionych fotografii z reportażu:





Oraz test na spostrzegawczosć z przymrużeniem oka ;):

piątek, 16 maja 2008

WELCOME to the AGWPJA! :)



Od wczoraj należymy do AGWPJA! (The Artistic Guild of the Wedding Photojournalist Association) :).
[AG]WPJA to stowarzyszenie międzynarodowych fotografów slubnych, którzy nie tylko "łapią" momenty/chwile takie jakie są, ale również poddają je artystycznej postprodukcji, obróbce. Więcej o [AG]WPJA znajdziecie TUTAJ.
Jestesmy zaszczyceni, że możemy być w tak zacnym gronie i jako drudzy z polskich fotografów slubnych zostalismy przyjęci do tej organizacji :).

Oto mail, który wczoraj otrzymalismy:

"Hi Marcin,

Congratulations! Welcome to the AGWPJA! We are truly happy to extend membership to you.

After reviewing your online portfolio, we invite you to join the [AG]WPJA!
Your images, in particular several in your "Galeria / Sluby / Galeria 3 (Reportaz)"
gallery are a perfect fit for the association..."



Artystyczny Cech członków Zrzeszenia Fotoreportażystów Ślubnych (Artistic Guild of the Wedding Photojournalist Association - [AG]WPJA) składa się z wybitnych fotografów ślubnych, którzy przodują w dziedzinie fotografii ślubnej i technikach polepszających jej wizerunek. Główny cel [AG]WPJA to promowanie najnowszych artystycznych osiągnięć w świecie fotoreportażu ślubnego dla zainteresowanych pań i panów młodych.

[AG]WPJA jest wydzieloną komórką Zrzeszenia Fotoreportażystów Ślubnych (WPJA). Podczas gdy WPJA kultywuje proste wytyczne, które zabraniają nadmierną manipulację obrazem, to [AG]WPJA zachęca i propaguje artystyczny Fotoreportaż Ślubny z promocją kreatywnej poprawy obrazu oraz wizji artystycznej.

I wiadomosć z ostatniej chwili. Do zacnego grona [AG]WPJA dołączyli Agnieszka i Marcin Rusinowscy - serdecznie Im gratulujemy!! - "WELCOME to the AGWPJA! :)"

środa, 14 maja 2008

"Na ślubnym kobiercu w hali stoczniowej." - ARTYKUŁ O NAS

Ostatnio przeglądając strony w inetrnecie natknęlimy się na artykuł, który napisała Agata Grabowicz po naszym wernisażu w Soho.
Oto i on oraz prezentacja ze zdjęć, które można było zobaczyć na wystawie w Soho.

"Sopot. Na ślubnym kobiercu w hali stoczniowej. Wernisaż nietuzinkowej fotografii ślubnej autorstwa Ani i Marcina Łabędzkich.
Z reguły wydaje się nam, że fotografia ślubna to klasyczne sielankowe ujęcia w najbardziej reprezentatywnych i romantycznych punktach miasta. Któż z nas nie widział kiedyś pary młodej pozującej pod Fontanną Neptuna, czy przemykającej alejkami Parku Oliwskiego?
Na wystawie Ani i Marcina Łabędzkich można przekonać się, że fotografia ślubna może być czymś dużo bardziej oryginalnym, ekscytującym i zaskakującym. Ta para fotografików trójmiejskich, znanych bardziej pod pseudonimem B&W, uprawia fotografię ślubną, którą można określić mianem eksperymentalnej. Ich domeną są plenery ślubne w najbardziej nietypowych i zaskakujących miejscach, podlegające kontrowersyjnemu i nowatorskiemu trendowi w fotografii ślubnej, zwanemu "trash the dress", który propagują. Opuszczona hala fabryczna, teren industrialny, szklarnia ogrodnicza, żelbetonowy most, czy złomowisko samochodowe okazują się być wspaniałym i nietuzinkowym tłem fotograficznym dla oryginalnych aranżacji ślubnych w stylu gangsterskim, retro, czy grafficiarsko-skatowskim, nie zabierając przy tym nic z piękna i romantyzmu, który powinien towarzyszyć zakochanym. Ania i Marcin oferują parom młodym nie tylko swój profesjonalizm i pomysłowość, ale przede wszystkim świetną zabawę i niezapomniane przeżycie.
Nie da się przy tym nie zauważyć, że są mistrzami w tym, co robią, gdyż jako jedni z zaledwie pięciu fotografów w Polsce należą do The Wedding Photojournalist Association (WPJA), czyli międzynarodowej organizacji zrzeszającej najlepszych ślubnych fotografów na świecie.

Ania i Marcin Łabędzcy to młode małżeństwo trójmiejskich fotografików, zajmujących się fotografią ślubną, znanych pod pseudonimem B&W. Są absolwentami Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego oraz Sopockiej Szkoły Fotografii WFH."

Autorce bardzo dziękujemy :).

<

poniedziałek, 12 maja 2008

Prezent na urodziny dla Leszka Możdżera od FAKTORII




Oto kilka fotografii prezentu urodzinowego dla Leszka Możdżera od FAKTORII, które mielismy zaszczyt zrobić jakis czas temu. Elokwentny twórca jazzu młodego pokolenia - Leszek Możdżer należy do najciekawszych "odkryć" polskiego jazzu. Wydaje nam się, że prezent trafiony w dziesiątkę!

czwartek, 8 maja 2008

Nie istnieją koty zwyczajne - nasza nadzwyczajna ROXI

Już nawet Leonardo da Vinci twierdził, że nawet "najmarniejszy kot jest arcydziełem" - na pewno cos w tych słowach jest, kiedy patrzymy na naszą kotkę wylegującą się na parapecie w promieniach majowego słońca lub biegającą z pokoju do pokoju i zaczepiającą nas łapką, kiedy ma ochotę na zabawę.
Oto jak z malutkiego kotka, jakim jeszcze niedawno była, schorowanego kociątka, którego "zły" weterynarz nie chciał nawet zaszczepić mówiąc nam, że trupa nie będzie szczepił - wyrósł piękny, zdrowy i wesoły duży kot.

A więc:
Taka mała była:

Nasz słodki nosek:




To ten sam dywan, na którym stoi mała Roxi na 1 zdjęciu - teraz zasłania całego kwiatka...

Pozdrowienia dla wszystkich wielbicieli kotów!

środa, 7 maja 2008

...DZIEŃ Z ŻYCIA...DAY IN THE LIFE...

Nasz kolega Marcin Rusinowski wpadł na pomysł, aby jednego konretnego dnia, wielu Fotografów z Forum Fotografów Slubnych zrobiło zdjęcie - tematyka dowolna - jedyny warunek to konkretny i ten sam dla wszystkich dzień - została wybrana sobota, więc większosć zdjęć fotografów slubnych jest w tematyce slubnej. I tak co tydzień, dzięki wytwałosci Marcina Rusinowskiego powstaje klimatyczna prezentacja z wielu fotografii, które powstają w różnych częsciach Polski i zagranicą.
Zapraszamy do oglądania!
Oto kilka linków do edycji, które już za nami:

DAY IN THE LIFE #1

DAY IN THE LIFE #2

DAY IN THE LIFE #3

DAY IN THE LIFE #4

DAY IN THE LIFE #5

DAY IN THE LIFE #6

sobota, 3 maja 2008

TUNEZJA część dziesiąta - Monastir



















Do Monastiru najłatwiej można się dostać pociągiem. Dziennie z Sousse jeździ kilka pociągów, zwanych przez Tunezyjczyków metrem, lecz podróż nie jest zbyt ekspresowa i trwa około 40 minut, pomimo iż jest to zaledwie odcinek 20 km. Po drodze mija się słone jeziora, na których można podziwiać przepiękne flamingi.

Monastir to enklawa spokoju. Największą atrakcją Monastiru jest górujący nad miastem Ribat z IX wieku, który dawniej pełnił funkcję klasztoru muzułmańskiego i twierdzy broniącej wybrzeża. Kręcono tutaj sceny do takich filmów jak: “Życie Chrystusa" czy “Życie Briana". W Monastirze urodził się pierwszy prezydent Tunezji - Habib Burgiba. Dlatego też oprócz Wielkiego Meczetu (gdzie kobiety dostają piękne stroje, aby móc zwiedzać) znajduje się tu Meczet Burgiby. Ten drugi jest wspaniałym przykładem współczesnej islamskiej architektury. Budowla ma pozłacaną kopułę, a po bokach stoją wysokie i wąskie wieże, co sprawia, że wygląda jakby była z baśni z 1001 nocy. Warto się tu wybrać na spacer połączony z obiadem w jednej z licznych restauracji w porcie.

TUNEZJA cześć dziewiąta - Kartagina








Jeśli chodzi o Kartaginę, to w rzeczywistości raczej nie warto jej zwiedzać, gdyż niewiele tam już pozostało, ślady przeszłości są szczątkowe i daleko im do opisywanej przez Wergiliusza na kartach Eneidy jednego z najwspanialszych miast starożytnego świata. My mieliśmy okazję zobaczyć wszystkie ruiny kartagińskie rozsiane na sporym terenie, ponieważ wynajęliśmy taksówkarza, który dowoził nas do każdego punktu i cierpliwie na nas czekał. Z reguły wycieczki zwiedzają jedynie Termy Antoniusza. Jednak będąc tu krócej, trzeba przynajmniej zobaczyć ruiny rzymskiego amfiteatru, wzgórze Bursa oraz Muzeum Kartaginy. Reasumując to w Kartaginie zostały jedynie resztki fundamentów, zarysy dawnych budowli oraz fragmenty kolumn plus przepiękny widok, jaki rozciąga się ze wzgórza.